Spotkania po latach

Ale miałam dziś fajny dzień, nie wpadłabym na pomysł, że się może nazbierać tyle zbiegów okoliczności, jakbym chciała lepiej bym tego nie zaplanowała.
Korzystając z podobno ostatniego dnia ładnej pogody postanowiłam pojechać na zakupy (tak wiem, jak jest ładna pogoda to się idzie na spacer, a nie na zakupy, ale spaceru po dworze też sporo w tym było). Oczywiście w większości nie kupiłam tego czego chciałam, ale to nie ważne.
Wracając na przystanku spotkałam kolegę z liceum, ponad dwa lata go nie widziałam i oczywiście zaczęłam wypytywać co i jak. Później stwierdziłam, że nie dam rady z nim wracać pociągiem (ja wiem, może to okrutne, ale dla mnie chłopak jest zbyt spokojny i zwariowałabym spędzając 40 minut w jego towarzystwie), więc postanowiłam skoczyć jeszcze na chwilę do sklepu. Dokładnie w momencie skręcania do sklepu wpadłam na innego kolegę z liceum, z którym również ponad dwa lata nie rozmawiałam i w tym przypadku nie mogłam go sobie darować i musiałam go zatrzymać na krótką pogawędkę, jej jak nam się dobrze rozmawiało, wieki go nie widziałam, a rozmawialiśmy jakbyśmy się widzieli wczoraj. I kiedy już kończyliśmy rozmowę nagle obok nas przebiegł kolejny kolega z liceum (tak, tak, z nim również nie rozmawiałam od ponad dwóch lat :P), a zaraz za nim koleżanka z liceum, tak więc pożegnałam się z kolegą i kontynuowałam podróż z pozostałą dwójką.

Ciekawe takie spotkanie, a jeszcze niedawno narzekałam, że nie widziałam dawno nikogo z liceum, a tu się nagle nazbierali. Okazało się, że wszyscy powybierali najróżniejsze drogi w życiu, czasami zaskakujące.

Z ludźmi z liceum nigdy wiele mnie nie łączyło, bez żalu urwał mi się z nimi kontakt po zakończeniu szkoły, na pierwszym roku jeszcze czasami kogoś przypadkiem spotykałam, później już bardzo rzadko. Mimo że z większością mieszkamy naprawdę blisko siebie to i tak się nie widujemy i wcale tego nie żałuję. Za czasów liceum byłam jeszcze nieśmiała, więc za bardzo nie utrzymywałam ze wszystkimi kontaktów, później nie lubiłam się z nimi spotykać, bo przy nich czułam się taka jaka byłam kiedyś, ale nie dziś i z tego się bardzo cieszę, kiedyś pewnie skończyłabym na cześć i poszła w swoją stronę, a dziś wybrałam rozmowę z nimi.
Ale po dzisiejszych rozmowach wcale nie żałuję, że nie utrzymuję z nimi kontaktów, jak nie pasowaliśmy do siebie kilka lat temu, tak też nie pasujemy teraz. Odnowiłabym tylko kontakt z jednym kolegą, reszta jak nie istniała, tak może nie istnieć :). Ale przynajmniej jestem teraz jeszcze bardziej wdzięczna za znajomych jakich mam teraz i cieszę się, że tak się życie potoczyło, że ich poznałam.

3 komentarze:

  1. Ja ostatnio miałam spotkanie klasowe z liceum i naprawdę nie było o czym gadać. Straszne niedopasowanie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja dopiero zaczynam liceum, ale tak wszyscy podpasowaliśmy sobie, że aż dziw bierze :D

    OdpowiedzUsuń
  3. jakbym czytała o sobie:) Ta druga część. Też byłam nieśmiałą licealistką i nie mam juz zupełnie kontaktu z ludźmi z mojego liceum. No może z jednym kolegą, ale on ze mną studiuję i oczywiście poza moim T., który chodził ze mną do LO, ale się nie znaliśmy wtedy, więc się nie liczy:)

    Doskonale Cię rozumiem:) nie zamieniłabym swoich teraźniejszych znajomych na tamtych z liceum...

    Ale wpadłam na genialną terapię po tym przykrym wczorajszym dniu! Czytanie blogów z BGS pozwala się oderwać od tego nieprzyjemnego wspomnienia!

    A co do wariatów drogowych, to jest ich coraz więcej, niestety :(

    OdpowiedzUsuń