I się zaczęło

Po pierwszych dniach na uczelni, stwierdzam, że tego mi było trzeba, pod wieloma względami. Na razie mam ogromną ilość energii i chęci żeby ją wykorzystać.
Zajęcia wydają się w miarę sensowne i mam zamiar wykorzystać je na tyle ile się da, z czym wiąże się również to, że jeśli stwierdzę,że nie ma sensu tracić na coś czas, to odpuszczę to do niezbędnego minimum, byle tylko zaliczyć, nie ma sensu tracić na coś czas, tylko po to żeby mieć ładne oceny.
Dwa dni w tygodniu w całości poświęcone uczelni, trzeci też w większości, odzwyczaiłam się od tego, na początku może być ciężko, do tego w między czasie kilkugodzinne okienka, których nie da się nijak ominąć, ale wykorzysta się je towarzysko.

W tym semestrze wyjątkowo mam ochotę naprawdę zrozumieć to czego będę się uczyć, wreszcie wydaje mi się to sensowne i przydatne, aż sama nie mogę uwierzyć w to, że doszłam do takich wniosków ;). Coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że to był dobry wybór.
Mam w głowie już wstępny plan jak ta moja nauka ma wyglądać, na jakie tematy chciałabym się więcej dowiedzieć i mam nadzieję, że tego nie odpuszczę.

Mimo wszystko czasu wolnego mam dosyć dużo. W dni, w które mam zajęcia raczej nie będę w stanie zrobić już nic konkretnego, ale resztę czasu chcę jak najlepiej rozplanować.

Poza nauką na studia i zagadnieniami z nią powiązanymi, których jest sporo, chciałabym przede wszystkim:
  • uczyć się dalej angielskiego i nie ograniczać nauki tylko do etutora, muszę wymyślić coś więcej
  • wreszcie zabrać się za hiszpański, bo zawsze odkładam to na później, a przecież ja ten język uwielbiam i jego nauka w szkole nie była dla mnie żadnym wysiłkiem, tylko, że teraz nie mam pojęcia jak się za niego zabrać. Na razie skorzystałam z promocji i kupiłam "Blondynkę na językach. Hiszpański" Beaty Pawlikowskiej, żeby odświeżyć trochę swoją pamięć i mieć zajęcie w trakcie dojazdów na uczelnię

Ale wiadomo, nie samą nauką człowiek żyje, a rozwój nie wiąże się tylko z rozwojem intelektualnym.
  • chcę dalej tańczyć salsę
  • wytrwać w ćwiczeniu jogi
  • czytać książki, mniej niż w wakacje, ale nie odpuścić ich całkowicie, a od czasu do czasu przeczytać coś po angielsku
  • zaangażować się w działalność pewnej organizacji, tylko jeszcze nie wiem w jaki sposób, muszę coś wymyślić i najważniejsze, przekonać, że jest to dobry pomysł, a z tym może nie być tak łatwo ;)
  • w miarę możliwości spędzać jak najwięcej czasu z innymi ludźmi, bo to mi daje najwięcej energii do działania

To tylko wstępny szkic moich planów, bez większych szczegółów, nad konkretnym realizowaniem pewnych planów muszę się jeszcze zastanowić, ale podstawy już mam. I przede wszystkim mam nadzieję, że uda mi się to wszytko zrealizować.

2 komentarze:

  1. Ja również cieszę się z rozpoczętego roku akademickiego:) zazdroszczę salsy, aj... zawsze chciałam się zapisać na jakiś kurs.

    Trzymam za Ciebie kciuki:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi jest trochę smutno, że studia właściwie za mną. Prawie wszystkie wpisy dotyczą rozpoczęcia roku akademickiego więc łapie mnie nostalgia. Masz fajne cele, bardzo realne:)

    OdpowiedzUsuń