Powrót do normalności

Przed świętami postanowiłam sobie, że w czasie świąt nie robię nic, tylko odpoczywam, nawet nie dotknę się do niczego związanego z nauką. Słowa dotrzymałam, ale o dziwo nie było łatwo. Z jednej strony naprawdę chciałam odpocząć, ale z drugiej strasznie się wynudziłam. Aż nie wiem jak kiedyś mogłam spędzać w podobny sposób każdy dzień.
Obejrzałam trochę telewizji, weszłam nawet na kwejka i demotywatory, gdzie od miesięcy już nie byłam i stwierdziłam, że strasznie to nudne i nie ma w tym nic fajnego. Z sensownych rzeczy przynajmniej udało mi się przeczytać prawie 200 stron książki i wreszcie spędzić trochę więcej czasu z bratem i ze zdziwieniem stwierdzić, jak bardzo jesteśmy do siebie podobni (nigdy bym nie przypuszczała, że dojdę do takich wniosków).

Ale nawet takie dwa dni totalnego lenistwa były mi potrzebne, zrozumiałam, że dużo obowiązków wcale mi nie przeszkadza, wręcz przeciwnie i, że za nic nie chcę wrócić do takiego nic nie robienie, bo jeśli dwa dni mnie zmęczyły to co mówić o większej ich ilości.

Dziś już wracam do normalnych obowiązków, ale z innym podejściem niż wcześniej. Ilość kolokwiów i projektów do oddania w najbliższych tygodniach mnie przerażała. Postanowiłam wreszcie zrobić pożytek z notesu od brata i pierwszy raz w życiu zaplanować najbliższe dni. Rozpisałam wszystkie zbliżające się kolokwia i inne obowiązki, rozpisałam pierwszy tydzień nauki i wiecie co? Kiedy tak spojrzałam na to wszystko zapisane stwierdziłam, że wcale nie jest tego tak dużo i, że dam radę. Wiem, że będzie dużo roboty i nie raz powiem, że mam już dosyć, ale nie przejmuję się tym. Zobaczymy jak w moim przypadku sprawdzi się takie planowanie.

2 komentarze:

  1. Zawsze nadchodzi do nas taki czas który nazywa się "nic nie robienie" ;-) Nie powinnismy go przeganiać (o ile nie trwa za długo) i pozwolić sobie na chwilę wytchnienia, którą wybrał akurat nasz organizm a nie my. W czasie tego błogiego lenistwa dostajemy nowe porcje energii, siły oraz witalności do działania. ten często niespodziewany leniuszek jest potrzebny każdemu! :)

    Pozdrawiam Paweł

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja kiedyś nie potrafiłam odpoczywać, całe święta kilka godzin dziennie z nauką za pan brat, mówiąc kolokwialnie. Niekiedy trzeba dać sobie taki looz i naładować akumulatory:)
    Pozdrawiam:)
    http://powolanie-i-pasja.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń