Walka z samym sobą



Najgorszy jest taki bezpodstawny strach, kiedy wiesz, że nie ma w tym nic strasznego, kiedy znasz pełno argumentów, że nie warto się bać, a i tak się boisz i nijak nie jesteś w stanie sobie wytłumaczyć, że to głupota. Jestem w tym dobra ;). Mój najnowszy problem to jazda na łyżwach, uparłam się, że chcę jeździć na łyżwach, no bo chcę, ale z drugiej strony tego się boję.
Wczoraj wybrałam się na lodowisko pierwszy raz w tym roku, pierwszy raz od dwóch lat i co z tego, że dobrze mi szło, że ani razu się nie przewróciłam, ba, nawet nie zachwiałam, cały czas się bałam, że się przewrócę, że coś sobie zrobię, krótko mówiąc jeździłam bardzo ostrożnie. I cały czas sobie tłumaczyłam, że przecież nie ma czego się bać, najwyżej się wywalę i co z tego, najwyżej przez tydzień będzie mnie tyłek bolał :D. Patrzyłam na dzieciaki i podziwiałam, jak bez najmniejszego strachu jeżdżą, niczym się nie przejmują, też bym tak chciała. Dziś wybrałam się drugi raz i było podobnie, niestety nie mogłam dłużej ze sobą powalczyć, bo po kilkunastu minutach zrobili przerwę techniczną. Ale nie poddaję się, jutro kolejne podejście. Będę chodziła wytrwale, na przekór swoim myślom, jeśli nie będzie mi się kiedyś chciało to i tak pójdę, nie odpuszczę sobie. Wiem, że jedynie w taki sposób coś można osiągnąć, przecież po kilkunastu przejeżdżonych godzinach musi mi już iść zdecydowanie lepiej. Tyle osób umie jeździć to czemu niby mi miałoby się nie udać. I wiem, że muszę się w końcu przewrócić, wtedy wreszcie zobaczę, że to przecież nic strasznego, ale jak na razie mi się nie udaje :D

W miarę możliwości będę starała się chodzić na łyżwy najczęściej jak będzie to możliwe, jeśli będzie się dało to nawet codziennie, zobaczymy co z tego wyjdzie i jaki będzie stopień moich umiejętności łyżwiarskich na koniec zimy.

Nie jeżdżę dla samej satysfakcji z jeżdżenia, przy okazji chcę zrealizować inne cele:
-przede wszystkim pozbyć się takiego głupiego strachu, obawy, że coś się może nie udać, jeśli w przyszłości chcę trenować to co chcę to muszę przestać się bać
-poprawić kondycje, rozruszać mięśnie przed wiosną, od wiosny biorę się porządnie za sport, zaczynam biegać, więc takie przygotowanie nie zaszkodzi
-może jak już będę się czuła pewnie na łyżwach to wreszcie ruszę tyłek i zacznę też jeździć na rolkach
-i przede wszystkim będę się ruszać i przebywać na świeżym powietrzu, a wiadomo jak to zimą jest, nie chce się z domu wychodzić, najlepiej zostać pod kocem w cieple.

A Wy jak sobie radzicie na lodowisku, a może wolicie narty albo sanki? :D

A na koniec będę umiała tak, bez łyżew już umiem, więc i na łyżwach się nauczę :).


5 komentarzy:

  1. Pamiętaj - strach nie istnieje. On jest TYLKO w Twojej głowie:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nigdy na łyżwach nie jeździłam, ale mam ochotę wreszcie spróbować.
    Myślę, że to fajna sprawa bo można i się zahartować i troszkę kondycję poprawić.

    A co do strachu-codziennie tak mam.Strach ma wielkie oczy i niejednokrotnie się o tym przekonałam, ale chyba po prostu za dużo dumam nad wszystkimi sprawiami...

    Pozdrawiam świątecznie
    lasubmersion.blogspot.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, lepiej za dużo się nie zastanawiać.
      A do łyżew zachęcam ;)

      Usuń
  3. Ja za to mam odwrotnie - zero strachu, a wywalałam się ciągle (łyżwy miałam trzeci raz na nogach) ;) Potraktuj to jako zabawę, coś co ma sprawiać przyjemność:)

    OdpowiedzUsuń