Czasami warto zaryzykować, czyli fantastyczna gra miejska

Czasami warto zaryzykować, zrobić coś mimo pojawiającym się przeciwnościom, a na pewno nie będziemy tego żałować. Kilka dni temu dowiedziałam się o biegowej grze miejskiej Pegasus Run- Rozwiń Skrzydła w Warszawie organizowanej przez Nike, pierwsze co pomyślałam, że to fajna sprawa, tyle tylko, że nie mam z kim iść (bieg odbywał się w trzyosobowych drużynach), jednak ja wiedziałam, że nie mogę go odpuścić. Znalazłam w internecie chętne osoby i wszystko było fajnie do dnia biegu. Rano obudziła mnie ulewa, a do tego okres, ale ja się nie poddawałam, wiedziałam, że wiele osób odpuści, ale nie ja, już po drodze dowiedziałam się, że moja drużyna zrezygnowała, a do tego moje super wygodne buty zaczęły mnie obcierać, wymarzony dzień na zabawę, prawda? Ale mimo to pojechałam, co ma być to będzie, stwierdziłam, może znajdę kogoś na miejscu. Wiedziałam, że jak odpuszczę będę żałowała, zostanę w domu, a potem będzie piękna pogoda.



Na miejscu zgodnie z oczekiwaniami znalazłam nową drużynę, składającą się między innymi z djki grającej na She runs the night i jej psa husky. Mimo małej ilości uczestników atmosfera była naprawdę fajna, a może właśnie dlatego, była bardziej kameralna, przyjacielska. Dostaliśmy mapy i jeszcze w strugach deszczu ruszyliśmy, celem było zebranie 30 liter tworzących hasło aby później móc dotrzeć na przyjęcie niespodziankę.



Wybór trasy zależał od naszej inwencji, na każdym punkcie czekało nas odnalezienie miejsca z literką, niektóre wymagały większego wysiłku, jak namówienie 5 osób do biegu pod Pałacem Kultury, podejście do pana w czarnym BMW (nikt nie miał gwarancji, czy bierze on udział w zabawie, czy jest przypadkowym kierowcą), czy już niezwiązany z zadaniem bieg poboczem jednej z główniejszych dróg, tak żeby nie nadkładać drogi i przypadkiem nie trafić na policję ;). Poszczególne punkty były naprawdę dobrze pomyślane, niejednokrotnie trzeba było trochę pomyśleć nad rozwiązaniem.

Fajna okazja do poznania okolicy, niektórych miejsc nie znałam, a już na pewno nie pokonałam nigdy takiej trasy pieszo, zdecydowanie miła odmiana biegać po centrum Warszawy niż po nim jeździć. W sumie przebiegliśmy około 12 km.



Po biegu czekało na nas przyjęcie niespodzianka z okazji 30 lecie butów Pegasus, czyli pyszne jedzenie z grilla w miłym towarzystwie, sesja zdjęciowa, a na koniec urodzinowy toast i niespodzianka. Na 5 drużyn czekały nagrody, poszczęściło się i mojej drużynie, teraz czekamy na nasze koszulki Pegasus.

Zdecydowanie było warto zaryzykować, niech żałują wszyscy, którzy z powodu deszczu zrezygnowali (później oczywiście była piękna pogoda), bawiłam się doskonale, poznałam świetnych ludzi i odkryłam zupełnie nowy rodzaj rozrywki: grę miejską.
Naprawdę warto wyjść poza swoją strefę komfortu, bo dopiero tam czeka na nas przygoda, kiedyś na pewno nie zdecydowałabym się na coś takiego, nie dość, że jechałam tam "w ciemno", to jeszcze jechałam tam komunikacją miejską w stroju biegowym (zawsze ten fakt mnie przerażał, czułam się jakoś tak nieubrana, niewłaściwie, ale jak widać od tego też nie umarłam).

I gdyby nie ten bieg nie trafiłabym na tą stronę, zdecydowanie polecam, dla mnie ogromna motywacja.

Teraz czeka mnie inne wyzwanie: przeżyć jakiś czas bez biegania, buty idą do reklamacji, z którą podobno nie jest tak łatwo, a nie chcę na razie wydawać kolejnych kilku stów na nowe :/.

źródło zdjęć http://www.flickr.com/photos/shoot_and_run/ i moje ;)

3 komentarze: