Języki

Nauka języków jest chyba pierwszą rzeczą jaka przychodzi na myśl jeśli chodzi o samorozwój. Bezproblemowe posługiwanie się językiem obcym jest chyba marzeniem każdego, ale obecnie jeden język już nic nie znaczy, najlepiej umieć ich jak najwięcej.
Moja przygoda z angielskim zaczęła się jeszcze w przedszkolu, chodziłam na jakieś zajęcia, ale raczej dobrze prowadzone nie były, ponieważ nic się na nich nie nauczyłam. Potem nauka w szkole od 4 klasy i tak minęło 10 lat obowiązkowej nauki w szkole. Co mi to dało? Nic, muszę przyznać szczerze, że po tych wszystkich latach nie mogłabym powiedzieć, że coś umiem, cały czas byłam na tym samym poziomie, niby coś umiałam, niby nie miałam większych problemów z zaliczaniem bieżącego materiału, ale tak naprawdę nie wyobrażałam sobie, że mogłabym posługiwać się tym językiem.
Zawsze chciałam umieć dobrze angielski, ale nie wiedziałam jak to osiągnąć. Taki impuls żeby to wreszcie zmienić trafił mnie przypadkiem i może się to wydawać głupie, jakiś rok temu zobaczyłam w pociągu dziewczynę czytającą książkę po angielsku i pomyślałam, że też tak chcę i przede wszystkim uwierzyłam, że potrafię.

Od tego czasu moja nauka nie miała wiele wspólnego z typową nauką, a raczej z przyzwyczajeniem się do języka, łączenie przyjemnego z pożytecznym.
Na początek czytanie blogów w języku angielskim, znalazłam parę amerykańskich blogów szafiarskich, które spodobały mi się zarówno pod względem stylu dziewczyn, jak i tego co i jak piszą.
Po drugie piosenki, wstyd się przyznać, ale kiedyś muzyka wiele dla mnie nie znaczyła, jednak od jakiś dwóch lat nie potrafię bez niej żyć, więc jeśli tylko wpada mi w ucho jakaś piosenka szukam jej tekstu i tłumaczenia, później jak jej słucham oswajam się z wymową, zapamiętuje niektóre nowe słowa.
Czytanie po angielsku, kiedyś wydawało mi się to niemożliwe, że niby jak, ja, miałabym przeczytać coś po angielsku? Niemożliwe. Na razie zabieram się za mało ambitne lektury: Kubuś Puchatek, Alicja w krainie czarów, fajnie przy nich odpocząć, nietrudno zrozumieć sens, a jednak przy okazji się uczy.
Ostatnio trafiłam też na gazetę English Matters, dobra sprawa do nauki, zróżnicowane artykuły, przy każdym przetłumaczone trudniejsze słowa. Fakt cena może nie zachwycać, jak za taką objętość, ale stwierdziłam, że skoro gazet nie kupuję to raz na dwa miesiące mogę wydać niecałe 10zł, dla dobra nauki.
Czasami jeszcze pooglądam coś w oryginale z polskimi napisami, zazwyczaj są to Simpsonowie, albo Family Guy, wiem, że w internecie jest pełno seriali, ale jako, że za serialami nigdy nie przepadałam to nie potrafię się zmusić do obejrzenia jakiegoś nawet dla wyższych celów jakim jest nauka języka, ale może kiedyś znajdę jakiś, który polubię.
I oczywiście etutor, korzystam z niego od ponad miesiąca, na początku nie byłam do niego przekonana, ale teraz wiem, że to dobry wybór, codzienne powtórki są mobilizację do nauki, kiedy ich nie zrobię, a nie mam żadnego sensownego wytłumaczenia, to głupio mi przed samą sobą. W najbliższym czasie raczej z niego nie zrezygnuję.
Chciałabym się jeszcze zapisać do szkoły językowej, w tym roku raczej mi się to nie uda, ale w następnym na pewno, potrzebuję jeszcze nauczyć się swobodnie porozumiewać po angielsku, bo wiadomo,że znajomość słówek i zasad na nic się nie przyda jeśli nie będę potrafiła odezwać się w tym języku.

Chciałabym jeszcze wrócić do nauki hiszpańskiego, którego uczyłam się w liceum, nauka jego nie sprawiała mi żadnych problemów, wręcz przeciwnie była przyjemnością, wszystko w nim było dla mnie takie oczywiste. Ale nie znalazłam jeszcze odpowiedniego sposobu do nauki jego.

Ostatnio rozmawiałam z moim bratem o nauce języków, załamało mnie trochę jego spojrzenie na to. Nigdy nie przepadał za nauką języków, mimo że w przeciwieństwie do mnie przez parę lat chodził do szkoły językowej. Teraz na studiach jego zaliczenie angielskiego polega na rozwiązywaniu w domu różnych zadań z gramatyki, które oczywiście rozwiązuje ja (korzystam z okazji, że mogę sobie powtórzyć i jeszcze ktoś później to sprawdzi jak mi poszło ;)). On uważa, że obecnie nauka angielskiego nie jest potrzebna, mój argument, że w internecie jest zdecydowanie więcej potrzebnych informacji po angielsku, podsumował, że teraz jest google tłumacz, który tłumaczy wszystkie strony, a w przyszłości pewnie powstanie dużo innych ułatwień posługiwania się językiem. I w tym momencie wyszłam na ignorantkę, bo może i zdawałam sobie sprawę z tego, że jest coś takiego, ale jak to działa nie miałam pojęcia. Nie mniej jednak nie przekonał mnie do używania tego narzędzia, wolę sobie poczytać po angielsku, czego nie umiem to się domyślę. Dla mnie możliwość czytania po angielsku sprawia ogromną przyjemność, że potrafię, że jestem w stanie zrozumieć co czytam, a jeszcze tak niedawno wydawało mi się to niemożliwe.
Wiem, że moja wiedza jeśli chodzi o angielski jest jeszcze nie wielka, ale wszytsko przede mną.

7 komentarzy:

  1. Nie martw się sprawą z bratem. To ty masz racje, nie on. Co z tego, że istnieje tłumacz google, jak robi całą masę błędów :/ Mam go przetestowanego i o ile przy tłumaczeniu na Polski to co zostawi to sie domyślisz, o tyle gdy ty piszesz po polsku i tłumaczysz na angielski to totalna masakra. Zdarza się, że przetłumaczy coś dobrze, ale ilość błędów jest zatrważająca. To jest tylko program i nie przetłumaczy w pełni poprawnie gramatycznie. Tłumaczy po słówku, więc często wychodzą różne cuda.

    Znajomość języka to cenna umiejętność i na pewno motywuje do nauki jakiegos kolejnego. Jest to także duże samozadowolenie, gdy widzisz, że coś co jeszcze pół roku temu sprawiało ci trudności, teraz robisz bez mrugnięcia okiem ;)

    Powodzenia z nauką! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Języki są ważne, nie można opierać się na google tłumaczu - pomijając wszystko inne ten program jest bardzo daleki od ideału! Dobrze, że masz w sobie tą potrzebę nauki:)

    Tak się zastanawiam czy teraz jest jakiś bum na hiszpański? Sama się go od niedawna uczę i ostatnio na prawie wszystkich blogach o rozwoju osobistym trafiam na ludzi którzy robią to samo:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Znajomość języków jest bardzo ważna i twój brat raczej w tym momencie wychodzi na ignoranta ;) Przecież nie skorzysta z google translatora kiedy przyjdzie mu z kimś po angielsku porozmawiać.
    Pozdrawiam i życzę wytrwałości w nauce.
    Angielski to piękny język, hiszpański też :)

    Kropelka, faktycznie hiszpański zrobił się bardzo popularny i ja też się go uczę :) Może dlatego, że w tylu krajach można się w nim porozumieć, a może po prostu taka moda, która za chwilę zmieni się, np na korzyść rosyjskiego?
    Jedno jest pewne angielski zawsze będzie w cenie.

    OdpowiedzUsuń
  4. I ja się przyłączę do głosu koleżanek - moim zdaniem dobrze robisz. Na brata nie masz co patrzeć, jego sprawa, Ty rób to na co sama masz ochotę. Widać u Ciebie chęć nauki, tak trzymaj!
    Pozdrowionka!

    OdpowiedzUsuń
  5. Co do hiszpańskiego to faktycznie, teraz jakaś moda na niego. Ale ja zaczęłam się go uczyć 5 lat temu i od razu go polubiłam. Hiszpański nie jest trudnym językiem, więc może też przez to zrobił się taki popularny.

    OdpowiedzUsuń
  6. W dzisiejszych czasach znajomość języka angielskiego to podstawa, gratuluję samozaparcia i życzę jak najwięcej wytrwałości. Też siedząc obecnie na bezrobociu zawzięłam się do nauki, jak się chce to wszystko można :). Brat ma błędne wyobrażenie :)myślę że jego pierwsze zderzenie z rzeczywistością może nastąpić np gdy będzie poszukiwał pracy.

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapomniałam dodać, że bardzo ciekawy blog przyda mi się jego lektura do mobilizacji.

    OdpowiedzUsuń