Do przodu mimo wszystko

Wiadomo, w życiu jest czas nie tylko na same sukcesy, ale również na porażki, które spotykają każdego, nawet najlepszych, najważniejsze to umieć sobie z nimi radzić. Ludzie różnie reagują na swoje porażki, najczęściej jest to złość, gniew, obwinianie wszystkich tylko nie siebie, od niektórych lepiej wtedy uciekać :). A gdy ich porażce towarzyszy sukces drugiej osoby jest jeszcze gorzej, ta osoba, przynajmniej na krótki czas staje się ich wrogiem. Ile razy byłam świadkiem kiedy to komuś coś się nie udało, wtedy zaczęło się wielkie obwinianie całego świata, ogromna złość i jeszcze przez długi czas lepiej nie rozmawiać na temat choć w minimalnym stopniu związanym z tą sprawą, a już na pewno nie cieszyć się w jego obecności własnym sukcesem.
Ale na szczęście są też osoby, które potrafią sobie radzić z własnymi niepowodzeniami i wydaje mi się, że mam przyjemność do nich należeć. Oczywiście na początku jest pewna złość, ale kiedy pierwsze emocje opadną przychodzi czas na przemyślenie, wyciągnięcie wniosków, żeby taka sytuacja nigdy się nie powtórzyła. Nie może się zawsze wszystko udawać, byłoby nudno, jeśli wszystko zawsze przychodziłoby nam bez problemu przestalibyśmy się starać. Nie można się wiecznie złościć, jak gdzieś kiedyś przeczytałam: możemy być albo szczęśliwi, albo wiecznie narzekać, wybór należy do nas. Lepiej się cieszyć i zbierać siły na kolejne zwycięstwo, negatywne emocje nam nie pomogą, a zaszkodzić jak najbardziej mogą.

Wczoraj niestety mi się nie udało, poprawka nie zaliczona, ale przecież od początku byłam w pełni świadoma takiej możliwości, nie ja jedyna, to pewnego rodzaju tradycje na moim kierunku, że zdecydowana większość roku oblewa przedmiot. Ale przecież rozpaczać z tego powodu nie będę, następnym razem mi się uda. Nie ważna ocena, ważna własna satysfakcja, że mimo wcześniejszej pewności, że nie dam rady się tego nauczyć, jednak się nauczyłam, tylko po prostu tym razem miałam pecha. Początkowo byłam zła, bo chciałabym mieć to już za sobą, ale kiedy zobaczyłam pozytywne oceny części moich znajomych, od razu się ucieszyłam, ich oceny bardziej cieszyły mnie od mojej własnej, im się udało i szczerze cieszę się z ich sukcesu.
Przykre jest tylko to, że niektórzy uważają, że niepowodzeniami trzeba się przejąć, użalać się nad sobą, nie można przyjąć tego tak po prostu do wiadomości i żyć dalej jakby nic się nie stało. Moja mama za wszelką cenę starała się wzbudzić we mnie złość, bo przecież jeśli się nie udało trzeba tego żałować, a ja nie dość, że nie rozpaczam to jeszcze cieszę się jak głupia z powodzenia kolegów. Ja jednak wolę moje podejście, tak żyje się zdecydowanie lepiej.:)

A Wy jak radzicie sobie z niepowodzeniami?

5 komentarzy:

  1. Super, bardzo podoba mi się Twój sposób postrzegania porażek. Najważniejsze to wierzyć, że każde niepowodzenie czegoś uczy i wyciągnąć na przyszłość wnioski. Życie było by za lukrowe to fakt!. W dużym stopniu,po wprowadzeniu do swojego życia pozytywnego myślenia :)każdą porażkę biorę ze spokojem na tzw "klatę" i się nie przejmuję! Szkoda marnować życia na doły. Co do egzaminu, na pewno przy następnym podejściu się uda!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja mam podobne podejście - staram się nie użalać nad sobą, nie roztkliwiać, nie przeżywać... Wiadomo, że smutek pozostaje, ale po co płakać nad rozlanym mlekiem? Ktoś niedawno zarzucił mi, że mój blog nie jest zbyt szczery, bo nie opisuję w nim gorszych dni, spektakularnych porażek itd. Kiedyś to robiłam i jaką miałam korzyść? Żadną! A nawet gorzej, te "złe" posty mnie dołowały i przygnębiały na dłużej. Teraz o niepowodzeniach piszę rzadko, bo po pierwsze - wcale mnie tak bardzo nie ruszają, po drugie - nie mam potrzeby użalania się nad sobą, po trzecie - taki post nic nie wnosi pozytywnego, a wręcz przeciwnie :)

    Życzę udanego kolejnego podejścia i pielęgnowania swojej obecnej postawy, która bardzo mi się podoba. Powodzenia! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobre podejście ;)
    Niepowodzenia...? Hm..Niepowodzenia nie istnieją. Są tylko zdarzenia, z których musimy wyciągnąć odpowiednie wnioski na przyszłość ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pawel bardzo dobrze to ująłeś, nie ma niepowodzeń i dobrze zapamiętać to zdanie na przyszłość.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ktoś kiedyś tak pięknie powiedział, że nie sztuką jest upadać, lecz z upadków się podnosić. To właśnie czyni nas silnymi w drodze do celu. Ja odnosiłam kiedyś wiele niepowodzeń i myślę, że postrzeganie tego dało mi większą mobilizację do działań i wzięłam sprawy w swoje ręce. Trudno powiedzieć jak sobie radzę: raczej dobrze, ale to zależy od rodzaju sytuacji.
    Szkoda, że nie zdałaś egzaminu, ale najważniejsze, że idziesz dalej!
    Gratuluję podejścia - nie zmieniaj go proszę :-)
    http://powolanie-i-pasja.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń