Koniec marazmu!

Dzisiejszy dzień od początku był skazany na porażkę, nic mi się nie chciało, było mi zimno, najchętniej zagrzebałabym się pod kocem i tam już pozostała. I tak też było, pół dnia przesiedziałam pod kocem i przed komputerem, chociaż nawet tam nie byłam w stanie znaleźć nic interesującego, zmusiłam się do przeczytania kilku stron książki, ale to też nie potrwało długo. Skończyło się na tym, że w pewnym momencie bez siły i ochoty na cokolwiek położyłam się i nie robiłam kompletnie nic. Na szczęście miałam wystarczająco dużo siły żeby zapytać siebie co jest grane, bo przecież mi się nigdy coś takiego nie zdarza, żebym nie miała siły, brakowało mi mobilizacji.
W końcu stwierdziłam koniec tego, trzeba ruszyć tyłek, padło jak zwykle: słuchawki na uszy i hula hop, chociaż na chwilę, kilka minut, tłumaczyłam sobie, ale wystarczyła pierwsza piosenka i od razu wszystko wróciło do normy, odzyskałam energię, chęci do działania, świat znowu stał się kolorowy. W mojej głowie pojawiło się pełno pomysłów i oczywiście przekonanie, że wszystko jest do zrealizowania.

Nasze samopoczucie zależy wyłącznie od naszego nastawienia, często sami wpędzamy się w ponury nastrój, bez powodu. Nie staramy się nic zmienić, tylko w tym trwamy i tylko znajdujemy kolejne powody, dla których nic nam się nie chce, a wystarczy tylko zrobić niewielki krok, zrobić cokolwiek, a dalej pojawi się pełno pomysłów i powodów do dalszego działania.


A jeśli chodzi o nowe pomysły to jest jeden, który nie jest całkiem nowy, ale dziś na nowo zmobilizował mnie do działania. Jakiś czas temu widząc ciągle mojego brata wychodzącego na basen stwierdziłam, że ja też chcę, zabawne, bo jeszcze dwa miesiące temu na propozycję pójścia na basen odpowiedziałam kategoryczne nie, nigdy w życiu, jak widać wszystko się może zmienić. Najpóźniejszy termin na jaki sobie pozwalam to koniec kwietnia, do tego czasu muszę się tam znaleźć i wiem, że mi się uda. Czemu aż tyle? no cóż, wiem, że jak już się zdecyduję to nie skończy się na jednym wyjściu, a jak będę tam często to pewnie spotkam pewne osoby, a jak już je mam spotkać, to... no cóż, próżność mi każe wyglądać wtedy idealnie (jak ja do tego doszłam?! :D), jak wiadomo na basenie nic się nie ukryje, więc muszę dać sobie czas ;). Wytrwale ćwiczę dalej, dbam o siebie, przynajmniej mam dobrą mobilizację i o to chodzi.

8 komentarzy:

  1. powiedz proszę jaka to piosenka, która stawia człowieka do pionu??? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. siedzę sobie dzisiaj w marazmie po uszy, też proszę o tę piosenkę! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Widzę, że dzisiejsza niedziela jest wyjątkowo leniwa ;) Mnie mój chłop musiał o 17 z łóżka wyciągać, żebym na zakupy poszła.

    OdpowiedzUsuń
  4. Widać, że nie tylko mnie dopadło wczoraj lenistwo ;).
    A piosenka nic szczególnego, zawsze potrzebuję jak najbardziej energicznej piosenki (chociaż ostatnio stwierdziłam, że wszystkie na moim odtwarzaczu są za słabe, przyzwyczaiłam się do rocka, a tam jakoś ich mało :D), w sumie były dwie:
    http://www.youtube.com/watch?v=xQ04WbgI9rg
    http://www.youtube.com/watch?v=BTv24sSNXHc a potem jeszcze kilka jego piosenek, które uwielbiam

    OdpowiedzUsuń
  5. czyli Twoim przepisem na ogólną niechęć do czegokolwiek jest ruszenie zadka i zrobienie czegoś? przyznam, że ostatnio sama starałam się ignorować ten głupi stan "omamojakmisięniechce", ale raz się temu poddałam. chyba są po prostu takie dni, kiedy człowiek jednak nie potrafi pokonać tej słabości rozczulania się nad sobą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, najlepiej się przemóc i coś zrobić, nawet niewiele i często to pomaga. Ale wiadomo, zdarzają się dni, kiedy nic się nie chce i nic tego nie zmieni, ja mam tak np dziś, zostałam tak wkurzona, że nawet nie mam najmniejszej ochoty udawać, że coś mi się chce ;).

      Usuń
  6. Brawo :D !!! I o to własnie w tym wszystkim chodzi. Gratuluję mobilizacji, ja też długo dojrzewałam ,żeby ruszyć dupsko i zapisać się na siłownię. Basen jest super sprawą. A co do takich dni , kiedy tylko leżysz i nic nie robisz- w sumie, myślę ,że każdemu przyda się taki chillout.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nasze samopoczucie zależy od naszego nastawienia...NO ! :) Właśnie powiedzmy to głośno i róbmy wszystko by było jak najlepsze.
    Pozdrawiam Paweł

    OdpowiedzUsuń