Nie mów, bo wykraczesz i znowu o bieganiu

Znacie to? Pomyślicie o czymś co nie chcecie żeby się wydarzyło no i macie za swoje. Dziś postanowiłam wyruszyć na nową trasę biegową (stara zaczęła mi się nudzić i ciągle czuję potrzebę znalezienia czegoś bliżej natury, a nie asfaltowych ulic, ale o tym za chwilę) i od początku wiedziałam, że spotkam osobę, której spotkać nie chcę. Oczywiście prawdopodobieństwo spotkanie było bliskie zeru, bo jakie są szans na wpadnięcie na kogoś, kiedy mamy do dyspozycji 200 metrów drogi, na której ten ktoś jest dwa razy dziennie? Małe, a jednak. Już wracałam szczęśliwa, że mi się udało, kiedy rzeczywistość sprowadziła mnie na ziemię, nie, takie zbiegi okoliczności nie mają prawa istnieć, powinnam się do tego przyzwyczaić, ale ciągle przeraża mnie to, jak potrafię przyciągać do siebie różne sytuacje. Do tej pory moi znajomi nie wiedzieli o tym, że biegam, teraz się dowiedzą, trudno, jestem bardzo ciekawa reakcji :D. Przez chwilę się bałam, co będzie jak się dowiedzą, a teraz jest mi to obojętne, bo czy ja robię coś złego?! Nie.

Po tym spotkaniu jedyne co mi zostało to śmiech z zaistniałej sytuacji, śmiałam się z samej siebie, masz za swoje, sama tego chciałaś. I taka rada na przyszłość, śmiech i bieg nie wchodzi w grę, wcześniej, czy później trzeba z czegoś zrezygnować.


A wracając do biegu. Zazwyczaj biegam po mieście, do lasu daleko, a i nie mam odwagi sama po nim biegać, więc szukam jakiegoś złotego środka, trochę cywilizacji i trochę odludzia. Wczoraj trafiłam na idealne miejsce i już wiem, że z chęcią będę się tam pojawiała, ale to 5 km od mojego domu, więc będę tam biegać tylko kiedy będę w okolicy. Byłam przekonana, że niedaleko mojego domu nie ma nic ciekawego, ale dziś pooglądałam sobie mapę okolicy i wytypowałam jedno miejsce, zupełnie nie wiedząc czego się spodziewać, bo nigdy tam nie byłam. Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu, półtora kilometra od domu mam wieś, a to ciekawe... :). Za to lubię bieganie, w przeciągu ostatnich dwóch miesięcy poznałam tyle miejsc w okolicy, ile nie poznałam przez ponad dwadzieścia lat mieszkania tutaj. Lubię to bieganie w ciemno, wybieram drogę jaką chcę, nie mam pojęcia co mnie tam czeka, dokąd mnie zaprowadzi. Poprawia się moja orientacja w terenie, oczywiście zawsze zdarzy się moment, że zupełnie nie wiem którędy do domu, ale zawsze się znajdzie jakieś rozwiązanie :D.
Na koniec blisko domu miałam jeszcze dużo energii, przyszedł czas na szybki bieg, nie wiedziałam, że potrafię tak szybko biegać, że dam radę, ale to było to czego potrzebowałam, od razu na mojej twarzy pojawił się uśmiech.

Biję swoje własne rekordy.
Walczę ze sobą.
Wyznaczam nowe cele.
Jest dobrze, jest bardzo dobrze.
Przydałoby się przebiec 10 km, kiedyś dam radę.
Na razie w niedzielę pierwszy uliczny bieg, mam nadzieję, że ten dojdzie do skutku.

4 komentarze:

  1. Ale skąd to ukrywanie się przed znajomymi z bieganiem?

    OdpowiedzUsuń
  2. Z głupiego i zupełnie niezrozumiałego dla mnie powodu jakim jest ukrywanie prawie wszystkiego co mnie dotyczy przed znajomymi, potrafię tak wspaniale informować o swoim życiu, że niby wiele wiedzą, ale tak naprawdę nie wiedzą nic... :/

    OdpowiedzUsuń
  3. Niektórzy wolą pobiegać w samotności, z dala od ruchu ulicznego, innych biegaczy itd. To nic złego :-) Ważne by czerpać z tego przyjemność.
    Pozdrawiam Paweł
    http://twojwybortwojaprzyszlosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakiś powód jest, może kiedyś go pojmiesz. Może nie są na tyle ambitni? Dążę do tego, że ukrywając to co robisz (czyli zupełnie zwyczajne rzeczy) nie pokazujesz im całej siebie tylko wybierasz co mają wiedzieć a co nie. W sumie ja np. w ogóle nie mówię, że mam bloga, że robię zdjęcia, że przerabiam ciuchy itd bo jak raz poruszyłam temat to "Tyyy? Hahaha no co Ty nie poznaję Cię" a to nie było przyjemne. Więc może rozumiem :)

    OdpowiedzUsuń