Luty - podsumowanie

Luty minął pod znakiem chorób, wychorowałam się za wszystkie czasy, ja osoba, która ostatni raz u lekarza była chyba w podstawówce. Niby nic poważnego, jednak nieźle potrafi utrudnić życie. Najpierw niekończący się katar, a później... sama nie jestem w stanie powiedzieć co, fakty są takie, że od tygodnia nie potrafię jeść (tak, nie potrafię, nie jestem w stanie przełykać) i za nic nie mogę znaleźć wytłumaczenia. A kiedy wszyscy objadali się pączkami ja męczyłam się z bólem żołądka. Potwierdziła się tylko moja teoria, że zmęczony organizm musi swoje odchorować, jak widać musiał dużo odchorować. Ale pomijając wszystko odpoczęłam i czuję się świetnie. Poza tym, mamy piękną wiosnę, jak tu nie być szczęśliwym?

Czas na małe podsumowanie miesiąca.

Kultura

Ten miesiąc był wyjątkowo "kulturalny". Najpierw wybrałam się do teatru na "Deszczową piosenkę", wstyd się przyznać, ale w teatrze ostatni raz byłam w klasie maturalnej na "Jeziorze łabędzim", zdecydowanie trzeba to nadrobić. Cieszę się, że skorzystałam z okazji i mimo choroby poszłam.

Miałam wreszcie czas na książki, na zdjęciu tylko część, poza nimi przeczytałam: "Pana Ibrahima i kwiaty Koranu", "Twierdzenie papugi", do czego zachęciła mnie we wpisach Ania, ta matematyka mnie przekonała, czytając ją zdałam sobie sprawę, że tak naprawdę nic nie wiem, ciągle trafiałam na znane z zajęć nazwisko, ale tak naprawdę nic nie wiedziałam kto stoi za danym twierdzeniem, szczerze mówiąc nie przypuszczałam, że większość stosowanych twierdzeń jest tak starych. "Złodzieja czasu", Prachetta odkryłam niedawno, zawsze żyłam w przekonaniu, że fantastyka nie jest dla mnie, a jednak jego książki bardzo polubiłam. 

A jeśli mowa o książki to sięgnęłam po "O sztuce". Ze sztuką nigdy nie było mi po drodze, zupełnie tego "nie czułam", aż pewnego dnia stwierdziłam: w sumie to chciałabym dowiedzieć się czegoś więcej na ten temat. Na szczęście nie musiałam daleko szukać, posiadanie brata artysty, który zawsze musi kupić najlepsze książki w danej kategorii jest sporym plusem, dzięki niemu wystarczy, że stanę przed szafką z książkami i mogę wybierać w najlepszych książkach o sztuce, filmie, fotografii i wielu innych, sporo czytania przede mną. 

Obejrzałam aż dwa filmy, jak na osobę, która do tej pory oglądała średnio jeden film rocznie to dobry wynik (nigdy nie miałam cierpliwości wysiedzieć tyle w miejscu). Padło na "Ciekawy przypadek Benjamina Buttona" i "Złodziejkę książek", złodziejkę już dawno chciałam przeczytać, ale nigdy nie udało mi się jej dostać w bibliotece, uwielbiam wszystko co jest związane z wojną, książki, filmy, zawsze po takie najchętniej sięgam. I wreszcie zdecydowałam się na obejrzenie serialu (nigdy nie potrafiłam się do tego przekonać), za mną trzy odcinki "Dziewczyn".

Zaczęłam nowy muzyczny cykl, w którym możecie znaleźć część mojej muzyki z tego miesiąca, jednak niezaprzeczalnie numerem jeden zostało moja nowe odkrycie KARI.

Kuchnia

Kiedy jeszcze mogłam normalnie jeść dużo eksperymentowałam, rzadko sięgałam po gotowe przepisy, raczej szłam do kuchni, patrzyłam co jest w lodówce i myślałam co by tu można z tego dobrego zrobić. Nigdy nie przypuszczałam, że dojdę do takiego momentu. 
Na niezbyt pięknym zdjęciu (bo wszyscy nie mogli się doczekać aż będą mogli ją zjeść) tarta na którą wreszcie się zdecydowałam, nie wiem czemu zawsze myślałam, że to coś skomplikowanego, a okazała się tak prosta i tak dobra, że w przeciągu tygodnia zniknęły dwie.

Sport

Tak jak planowałam dużo ćwiczyłam, myślałam, że katar uniemożliwi mi ćwiczenia, a jednak okazało się, ze tylko w tym czasie jestem w stanie normalnie oddychać, więc ćwiczyłam. Wreszcie wyszłam biegać, bo nie mogłam sobie darować takiej pięknej pogody za oknem. A stanie na rękach (co prawda przy ścianie) okazało się proste i wcale nie wiąże się z zabiciem. 


Poza tym napisałam już jedną trzecią mojej magisterki i chyba najtrudniejszą część mam już za sobą, to co miało być ogromnie skomplikowane i nie do zrozumienia okazało się całkiem proste. Daję sobie maksymalnie trzy tygodnie i chcę ją skończyć.


Mam nadzieję, że dla Was luty też był udanym miesiącem.

6 komentarzy:

  1. Jak na książki z biblioteki są w świetnym stanie. U mnie tylko rozlatujące się egzemplarze :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę przyznać, że w mojej bibliotece książki są w bardzo dobrym stanie, chyba nie trafiłam na rozpadające się.

      Usuń
  2. Mój luty był wspaniały! Odkryłam, że można żyć kilka dni bez komputera i internetu, a świat się wtedy nie zawali, wręcz będzie jeszcze piękniejszy :)

    Jak wrażenia po przeczytaniu "Mariny" ? Mnie się bardzo podobała, uwielbiam ten barceloński klimat i tajemniczość Zafona.

    Powodzenia z magisterką :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gratuluję kilku dni bez komputera, mi udało się go ograniczyć i muszę przyznać, że bez niego jest faktycznie przyjemniej ;).
      A Zafona też uwielbiam, jego książki mają swój klimat i niesamowicie wciągają, więc Marina też bardzo mi się podobała.

      Usuń
  3. "Ptasiek" to wyjątkowa książka, bardzo lubię Whartona :)
    Cieszę się, że znalazłaś u mnie informację której szukałaś :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej ;) Nominowałam Cię do Liebster Blog Award. Byłoby mi miło, gdybyś wzięła udział w zabawie ;)

    OdpowiedzUsuń