Dzień Kobiet na sportowo

Dziś spóźniona relacja z mojego Dnia Kobiet, który uczciłam aktywnie. W tym roku postanowiłam sama zadbać o to żeby ten dzień należał do udanych. Z okazji tego święta wszędzie pojawiają się kuszące propozycje, tym razem się nie zastanawiałam tylko korzystałam. Dzięki temu wzięłam udział w treningu połączonym z ciekawymi wykładami i w zajęciach pole dance. Było warto.

https://www.facebook.com/holmesplacepoland?fref=ts
Kiedy zobaczyłam na profilu Nike informację o akcji zorganizowanej razem z klubem Holmes Place ani chwili się nie zastanawiałam, od razu się zapisałam, co okazało się świetnym pomysłem, bo chętnych było zdecydowanie więcej niż miejsc. Dzięki temu dzień kobiet spędziłam nietypowo, bo w klubie fitness. Zaczęło się wykładami ze sportowego brafittingu i zdrowego odżywiania. Wykład z brafittingu najbardziej mi się spodobał, szczerze mówiąc nigdy nie zagłębiałam się w ten temat, dowiedziałam się kilku ciekawych i przydatnych rzeczy, na pewno skorzystam ze zdobytej wiedzy.

https://www.facebook.com/holmesplacepoland?fref=ts
A potem nike trening, dawno się tak nie zmęczyłam, zdecydowanie to było to czego potrzebowałam. Zakwasy towarzyszyły mi jeszcze przez kilka dni, ale ja lubię zakwasy, mobilizują mnie do większego wysiłku. Klub zadbał nawet o taki drobiazg, jak kwiatek po treningu.
Przewidziany był jeszcze prezent niespodzianka od nike i muszę przyznać, że zostałam pozytywnie zaskoczona, nie spodziewałam się niczego wielkiego. A jednak się myliłam, dostałam sportowy bidon (oczywiście różowy, na pewno mi się przyda, bo planowałam taki zakup) i ręcznik.

Drugi punkt dnia kobiet zrealizowałam dopiero w tym tygodniu i ciągle się dziwię, że to zrobiłam. Kilka dni wcześniej pomyślałam sobie, że jeśli kiedyś zdarzy mi się okazja pójścia na zajęcia pole dance to z niej skorzystam. I wtedy Free Art Fusion, w którym już wcześniej byłam na zajęciach butterfly silk ogłosiło konkurs, w którym można było otrzymać wejściówkę na wybrane zajęcia. Wiedziałam, że nie mogę odpuścić takiej okazji. Zgłosiłam się, wejściówkę dostałam, jednak do ostatniej chwili ciągle się zastanawiałam, czy to jest dobry pomysł. Wiecie, pole dance, większości kojarzy się w jednoznaczny sposób, jednak stwierdziłam, że to moje życie, a nie innych, więc będę robiła to na co ja mam ochotę. 
Jakoś w połowie zajęć dotarło do mnie, że tam jestem i jak rzadko czułam się jakbym była we właściwym miejscu, zero strachu, zero myślenia, że nie potrafię, że się do tego nie nadaję i co ja w ogóle tam robię. Satysfakcja z zajęć ogromna, ze zdziwieniem odkryłam, że siły trochę mam i, że to wcale nie jest niewykonalne. Teraz cały czas myślę: wow, utrzymywałam się na rękach, to takie fajne, chcę więcej. I nieważne, że następnego dnia ledwo podnosiłam ręce. 
No właśnie, chcę więcej, na pewno kiedyś pójdę na więcej zajęć i nieważne co inni myślą na ten temat, dla mnie to świetny sport, wymagający wysiłku, ale i dający ogromną satysfakcję. Co tu dużo mówić, super doświadczenie i tyle.

Strasznie się cieszę, że zdecydowałam się skorzystać z okazji.  Zwłaszcza z pole dance, nie powiem żeby było to coś o czym zawsze marzyłam, bo naprawdę wymyśliłam to kilka dni wcześniej, wcześniej było: pole dance, może to i fajne, ale nie dla mnie. Teraz wiem, że dla mnie, ciągle tylko myślę jakie to było fajne i chcę jeszcze, dawno nic tak bardzo mi się nie spodobało.

Teraz zawsze jak mam jakieś wątpliwości mówię sobie: zrób to, bo jak nie zrobisz będziesz żałować, co ci szkodzi, nic nie stracisz, a tylko zyskasz.

2 komentarze:

  1. "Jak nie zrobisz będziesz żałować" i to jest własnie prawda. Warto czasami zaryzykować i podejść do czegoś zupełnie inaczej niż do tej pory/

    OdpowiedzUsuń
  2. Podziwiam! Sama nie wiem, czy dałabym radę się utrzymać na rękach. Uważam, że to jest naprawde wyczyn. I nie ma co się zastanawiać nad tym co inni powiedzą :)

    OdpowiedzUsuń