Kolejna pasja - taniec


Czasami się zastanawiam dlaczego wszystko za co się zabieram musi okazać się strzałem w dziesiątkę, bo w gruncie rzeczy jest to trochę uciążliwe. Fajnie jest znaleźć coś co się lubi, ale kiedy jest tego zbyt wiele powoduje to pewne komplikacje.

Kiedy wybierałam się na warsztaty z tańca współczesnego miałam pewne wątpliwości, cztery dni codziennych treningów i to nie od podstaw, a ja przecież tańca współczesnego nigdy nie tańczyłam, mam za sobą co prawda pół roku jazzu, ale mimo wszystko to trochę co innego. Zastanawiałam się, czy dam radę, czy tylko co chwilę będę się denerwować, ze to nie dla mnie i nie wiem o co chodzi. Jednak już po krótkiej chwili treningu stwierdziłam z wielkim uśmiechem, że to jest 100 razy lepsze od wszystkiego co do tej pory robiłam. I kolejny raz poczułam, że jestem we właściwym miejscu i po prostu muszę tańczyć taniec współczesny. Pewnie jest to też zasługa wspaniałego instruktora, Piotra Jeznacha, miałam zajęcia z najróżniejszymi instruktorami, ale te zajęcia były zdecydowanie najlepsze. 

I każdy kolejny ruch wykonywałam z wielkim uśmiechem, bo wow... ale fajnie... o nie wiedziałam, że tak umiem...
I nawet nie przejęłam się za bardzo, kiedy usłyszałam: a teraz zrobicie przewrót w tył (mój koszmar ze szkoły podstawowej), tylko pomyślałam: serio mam to zrobić? ale fajnie, zawsze mi się to podobało.

I wcale nie obchodziło mnie to, że szło mi zdecydowanie gorzej niż większości, że nie byłam tak dobrze rozciągnięta jak oni, że za nic nie mogłam zapamiętać niektórych kroków, bo przecież oni trenują od dawna, a ja swoje marne pół roku raz w tygodniu, więc gdzie mi się do nich równać i przede wszystkim po co? Tak jakoś w połowie zajęć dotarła do mnie jedna z ważniejszych myśli: nie ma sensu się z nikim porównywać, bo każdy jest inny, ktoś jest dobry w tym, ja w czym innym i nie trzeba się ścigać, tylko robić najlepiej jak się samemu potrafi. 

I byłam zachwycona tym, że też tak umiem i kolejny raz przekonałam się, że nic tak nie poprawia humoru jak dobry trening, bo zawsze, z każdych zajęć tanecznych wychodzę z wielkim uśmiechem, który prędko nie znika i z wielką energią.

Tylko nie mam pojęcia gdzie ja bym miała ten taniec wcisnąć, na chwilę obecną pierwszeństwo mimo wszystko ma pole dance i to od niego chcę zacząć, ale na taniec też kiedyś musi się znaleźć miejsce.

A na koniec mała inspiracja z internetu



Follow on Bloglovin

1 komentarz:

  1. Bo grunt to czerpać radość ze swoich działań :)
    Nie ważne jak bardzo źle idzie nam na początku, jak nie poprawnie się wysławiamy, śpiewamy itd. Liczy się nasza ogromna satysfakcja z działań. :) :)

    Pozdrawiam mega pozytywnie i trzymam kciuki za dalsze doskonalenie.

    OdpowiedzUsuń