A ja mam już wisonę

Uwielbiam to co mamy teraz za oknem, czas przejścia między zimą a wiosną.
Pamiętam, jak w zeszłym roku wszyscy jeszcze narzekali, że zimno, że brzydko, a ja z uporem powtarzałam, że ja mam już wiosnę (nieważne, że mówiąc to trzęsłam się z zimna :D), bo czułam ją w powietrzu.
Teraz mimo tak pięknej pogody i tak pewnie znalazłyby się osoby, które by na nią narzekały. A ja codziennie z przyjemnością wstaję rano, kiedy słońce zaczyna mi świecić w okno (nie potrafię spać, kiedy na zewnątrz jest tak pięknie), z przyjemnością wychodzę na dwór i idę bardzo powoli zachwycając się tym co dookoła.
A jest się czym zachwycać. Jak się uprze to można tego nie zauważyć, można iść ze spuszczoną głową i narzekać, że wszędzie błoto, a rozpuszczający śnieg wcale nie wygląda ładnie, ale wystarczy głowę podnieść i spojrzeć trochę dalej.

Na piękne bezchmurne niebo i słońce, którego tak brakowało. Właśnie, słońce, o tej porze roku w słońcu jest coś niesamowitego, właśnie teraz najbardziej je lubię, to chyba kwestia kąta padania promieni, mogłabym teraz cały czas powtarzać, że słońce jest wspaniałe, ale nikt mnie nie zrozumie. I coraz dłuższe dni, zauważam każdą minutę i czekam na więcej. I cieplejsze powietrze, z przyjemnością zakładam cieńszy płaszcz, zapominam o czapce i rękawiczkach (co z tego, że przy okazji zyskałam ból gardła i strasznie suche ręce),a w domu mam ciągle otwarte okno. Coraz mniej śniegu dookoła, mimo że teraz nie wygląda to pięknie, ale liczy się każdy kawałek trawnika bez śniegu. I śpiewające wróble (mam na osiedlu jeden żywopłot, na którym zawsze jest pełno wróbli, słychać je z daleka). I mogłabym tak jeszcze długo wymieniać.

I z przyjemnością założyłabym buty i poszłabym biegać, tylko te chodniki w moim mieście przypominają bardziej tor przeszkód. Ale mam nadzieję, że w następnym tygodniu, kiedy już będę całkowicie zdrowa pójdę pobiegać.

Ten czas zawsze kojarzy mi się z początkiem, z nadzieją na coś nowego i z oczekiwaniem, jakby zaraz miało wydarzyć się coś wspaniałego. Więc czekam i chodzę z ogromnym uśmiechem, bo inaczej się nie da.


3 komentarze:

  1. Ja dosłownie kocham takie przedprzedwiośnie - kiedy jeszcze nie jest tak jak byśmy chcieli czyli słonecznie, sucho i cieplutko, ale widać już, że powoli, powoli przyroda do tego zmierza :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Coraz bliżej tej najpiękniejszej pory roku :)
    To świetny czas na wszelkie działanie, wyzwania i realizację marzeń. Ziemia aż krzyczy nowość, świeżość to specjalnie dla Ciebie :)

    Pozdrawiam mega pozytywnie

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja rowniez uwielbiam taka pore roku - kiedy wszystko powoli budzi sie do zycia. Niestety w Londynie w tym roku jakos zima (czyt. deszcze) zatrzymaly sie na dluzej, zamiast coraz cieplej robi sie coraz chlodniej. Na szczecie wiare w szybkie przyjscie wiosny podtrzymuja we mnie stojace na szafce nocnej przy lozku przepiekne zolte i pachnace narcyze!!! Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń