Cisza, spokój, natura


Wczoraj przypomniało mi się, że to uwielbiam, łatwo o tym zapomnieć, gdzieś pomiędzy łapaniem kolejnego autobusu, a nową wiadomością na fb. Na co dzień ciężko się skupić, zatrzymać na moment, tak po prostu zachwycać się pięknem przyrody, jest tyle innych zajęć, że nie ma na to czasu. Przecież muszę kolejny raz zerknąć na telefon, co z tego, że robiłam to przed chwilą, ale może właśnie ktoś napisał coś ważnego. Nie zwolnię i nie rozejrzę się dookoła, bo przecież bardzo się spieszę. 


Wczoraj wieczorem brat zaproponował mi wyprawę na ryby, nie przejmując się tym, jak bardzo źle się dla mnie skończy spotkanie z komarami pojechałam, w końcu na rybach jeszcze nigdy nie byłam. Już kilka kilometrów od naszego miasta wiedziałam, że to był dobry wybór, takie piękne widoki tak blisko Warszawy, nie trzeba szukać daleko. Przez dwie godziny nie robiłam nic innego niż powtarzanie w kółko, że jest pięknie i zachwycanie się tym co widzę. Idealny czas i miejsce do odpoczynku od życia, po prostu żyjesz chwilą i wszystkimi zmysłami chłoniesz to co ciebie otacza. Podziwianie zachodu słońca w akompaniamencie rechotu żab i śpiewu ptaków, czego chcieć więcej? A zapomniałabym, podziwianie pasących się koni na tle zachodzącego słońca. I nawet wciągnęłam się w obserwowanie wody w celu poszukiwania ryb, tak, nie ma w tym zupełnie nic interesującego, ale i tak wciąga.
W takich chwilach człowiek zapomina o czymś takim jak zasięg i już go nawet nie interesuje, czy ciągle jest, czy zginął kilka kilometrów temu wraz z większą cywilizacją. 


Skoro tak dobrze poszło mi wczoraj, postanowiłam kontynuować to dzisiaj. Stwierdziłam, że z powodu jednego dnia bez nauki nie zgłupieję i z czystym sumieniem wybrałam się na działkę. Miałam zabrać słuchawki, ale z nich zrezygnowałam, będę słuchać ptaków, a nie muzyki. Cały dzień w towarzystwie książki i słońca, zamiast komputera i telefonu, miła odmiana. 


Jeszcze niedawno nie wyobrażałam sobie, że będę w stanie na cały dzień się wyłączyć, żyć z dala od internetu, w 100% tego nie osiągnęłam, ale nauczyłam się, że można na kilka godzin zupełnie zapomnieć o jego istnieniu, bo są rzeczy ważniejsze, ciekawsze i przyjemniejsze. 

Follow on Bloglovin

3 komentarze:

  1. Ja również lubię czasem odpocząć na łonie natury, tylko że jest 1 wielkie ALE. Nienawidzę wszelkich owadów, powinny sobie latać zimną a nie latem ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słuszna uwaga, nigdy na to nie wpadłam, ale faktycznie najlepiej by było jakby owady żyły sobie zimą ;). Na szczęście mnie ostatnio komary raczej unikają, może im się znudziłam, miejmy nadzieję, że lata wielkich alergii po ugryzieniu, nieraz kończących się wizytą w szpitalu na zastrzyku mam już za sobą.

      Usuń
  2. Uwielbiam takie chwile - moje baterie ładują się najlepiej właśnie w taki sposób - w spokoju, wśród przyrody, ze świadomością, że nic "nie muszę". Pozdrawiam:-)

    OdpowiedzUsuń